Miodny Blog

Pasieka Hobbystyczna W.J. Borzęccy – rodzinne tradycje na Sądecczyźnie

Grafika Wyrozniajaca Jan Borzecki

Stworzył domek do apiterapii. Ma w swojej pasiece homogenat trutowy, wyciąg z osypu pszczół i mola woskowego. Pięknie opowiada o pszczołach i wie o nich wszystko – Jan Borzęcki

Gdyby wierzyć w magię, można by powiedzieć, że w żyłach Jana Borzęckiego płynie miód, nie krew. Wie o życiu pszczół, o miodzie i innych pszczelich wytworach wszystko. A kiedy zaczyna o tym opowiadać, naprawdę można się zasłuchać i odpłynąć do świata natury, gdzie wszystko ma swoje miejsce i panują od wieków te same zasady. Niezwykła postać, niezwykłe dokonania i niezwykły dar do wytwarzania dobra dla ludzi z owoców pszczelej pracy. Niektóre wytwory z pasieki pana Jana budzą spore zaskoczenie. Sami przeczytajcie!

Grafika 4 Jan Bprzecki

Z dziada pradziada – pasieka z rodzinnymi tradycjami

O rodzinnej historii Jana Borzęckiego można by napisać osobny artykuł i z pewnością byłby niezwykle ciekawy. Jednym z wątków byłoby pszczelarstwo, którym od pokoleń zajmuje się rodzina. Pan Jan ceni to z kilku powodów. Ten oczywisty to wytarzanie tego, co zdrowe i dzielenie się tym z innymi. Pszczelarz z Sądecczyzny nie ma wątpliwości, że miód i inne pszczele wytwory to witaminowa i mineralna bomba. Jego babcia, która ma 91 lat, doskonale sobie radzi i jak mówi pan Jan, codziennie „skubnie” coś od pszczół. A to łyżkę miodu, to pierzgę, czy odpowiednio przygotowany pyłek pszczeli.

Kolejny powód, za który Jak Borzęcki ceni sobie posiadanie pasiek, to bliskość natury i codzienne obcowanie z nią. Jednak to, co ujmuje najbardziej w opowieści pszczelarza, to wspólna praca. Rodzina pracuje razem. Spędza ze sobą czas. Umacnia więzi. W pasieki zaangażowana jest zarówno żona Władysława, jak i syn Arkadiusz. Każdy pomaga na swój sposób. Każdy ma swoją rolę i zadania. Zupełnie jak w królestwie pszczół.

Grafika 2 Jan Borzęcki

Aktualnie Pasieka Hobbystyczna W.J. Borzęccy to trzy pasieki w okolicach Starego Sącza. Jedna znajduje się w Przysietnicy, gdzie mieszka pszczelarz, druga w Brzynie, a trzecia w Maszkowicach (tu mieści się domek do apiterapii).

Pszczele perpetuum mobile

Jan Borzęcki od dziecka podgląda pszczoły i obserwuje ich życie. Zawsze czujnie, z pokorą i chęcią do nauki każdego kolejnego dnia. Jak mówi, od pszczół można naprawdę wiele się nauczyć i to go fascynuje. Ich pracowitość i porządek powinny być dla nas przykładem. Hierarchia panująca w ulu i role jednostek są wyznaczone idealnie. I co ważne, w pojedynkę pszczoła nic nie znaczy, dopiero w grupie tkwi siła. To działania całej pszczelej społeczności przynoszą efekty. A działać trzeba, ponieważ jeśli zatrzymamy się, zaczniemy się cofać, mówi doświadczony pszczelarz.

Oczywiście ważne jest też miejsce, gdzie pracują pszczoły. W tym przypadku to ekologiczne tereny Natura 2000. Obejmują one wszystko, co obrasta sądeckie góry, łąki i polany.

Twórca pierwszego w Polsce domku do apiterapii

Dokładnie tak! To Jan Borzęcki stworzył pierwsze w kraju miejsce do apiterapii. Ten malutki drewniany, kolorowy domek znajduje się na terenie jednej z pasiek pana Jana. To on go zaprojektował i samodzielnie wykonał. W środku domku są łóżka, na których można wygodnie się położyć. Najważniejsze jednak jest to, co kryje się na dole. Fundamentem budynku są bowiem ule. Jest ich dokładnie sześć. Zdaniem pszczelarza bzyczenie owadów pozytywnie wpływa na samopoczucie, tak jak oddychanie powietrzem z ula, które jest wręcz zbawiennie dla dróg oddechowych. Pomysł Jana Borzęckiego okazał się strzałem w dziesiątkę. Za jego przykładem poszli inni, czego dowodem jest fakt, że liczba domków do apiterapii stale rośnie.

Grafika 3 Jan Borzecki

A skąd pomysł na takie lecznicze pszczele lokum? Kilka lat temu pszczelarz brał udział w międzynarodowej konferencji Apimondia w Kijowie. Tam dowiedział się o leczniczym biopolu, którego zasięg to maksymalnie 60 cm. Zastanawiał się jak wykorzystać to „dobro”. Tak właśnie powstał domek do apiterapii.

Pasieka Hobbystyczna W.J. Borzęccy – znacznie więcej niż miody

Pan Jan dumny jest ze stworzenia domku do apiterapii. Jednak jak mówi, czeka nadal na największy sukces. Dlatego stale rozwija się, uczy, szuka nowości, ciekawych rozwiązań. Widać to również po pszczelich wytworach, które oferuje jego pasieka. Oczywiście są wśród nich te popularne i powszechnie znane. Prawdziwy miód, czyli wytworzony przez pszczoły bez ingerencji człowieka. Znany pyłek pszczeli, który jest bombą witamin. Żeby jednak miał swoje właściwości, trzeba codziennie zbierać go, a także spożywać w odpowiedni sposób.

Kolejna prozdrowotna pszczela „mikstura” dość popularna to pierzga — mieszanina sfermentowanych pyłków pochodzących z różnych roślin. Zawiera ona mnóstwo ważnych składników odżywczych, dzięki czemu jest idealnym produktem uzupełniającym codzienną zbilansowaną dietę.
W pasiekach Jana Borzęckiego można dostać też wosk pszczeli, propolis, czy naturalne kosmetyki.

Prawdziwą ciekawostką są te mniej znane lub prawie wcale nieznane pszczele wytwory. Jednym z nich jest homogenat trutowy (mleczko trutowe) o wyjątkowo odżywczym składzie. Tu pan Jan przytoczył przykład prób klinicznych prowadzonych na szczurach. Już dwutygodniowa kuracja podniosła ich wydolność o 40%.

Grafika 1 Jan Borzecki

Zaskakujący jest też wyciąg z osypu pszczół. Powstaje on ze specjalnie selekcjonowanych pszczół, które umierają podczas zimy. Jak działa wyciąg z osypu pszczół? Jest skuteczniejszy niż sterydy, a przy tym w pełni naturalny.

Flagowym wytworem pasieki Jana Borzęckiego jest wyciąg z mola woskowego. Inne nazwy tego owada z rzędu motyli to motylica lub barciak większy. Wyciąg z tego pszczelego szkodnika doskonale oczyszcza organizm i jest niezwykle dobry dla układu krążenia. W wielu krajach świata leczy się nim w klinikach i kupuje w aptekach.

Dlaczego Pasieka Hobbystyczna W.J. Borzęccy podjęła współpracę z Miodnym Szlakiem?

Bez wątpienia pan Jan to lokalny patriota ceniący ten niezwykły region. Pierwszy kontakt z Miodnym Szlakiem miał przez przypadek, jeszcze przed pandemią. Jego znajoma, Lucyna Job tworząca niezwykłe rękodzieła już działa z Miodnym Szlakiem. Pojawiły się oznaczenia Miodny Szlak, mapki i szyldy, które wpadły w oko pszczelarzowi. Zapoznał się z „miodną” ideą, zaczął poznawać kolejne osoby z nią związane i już wiedział, że chce współtworzyć ten regionalny niezwykły projekt. Bo jak sam powtarza, siła jest w grupie.