Kochają wszystko, co zdrowe, góralskie, lokalne i polskie. Krok po kroku realizują zawodowe marzenia i nie szukają drogi na skróty. Poznajcie markę BROMAS, producenta swojskich wędlin z Sądecczyzny
Duża porcja marzeń przyprawiona determinacją, pracowitością i wsparciem rodziny, to niezwykła receptura, dzięki której Pan Bronisław Wnęk otworzył swój własny, upragniony zakład masarski w Zabrzeżu. A przy nim sklep firmowy i drugi w Łącku. Swojskie wędliny i rozmaite naturalne wyroby mogą kupić też mieszkańcy innych regionów. Z myślą o promocji lokalnych smakołyków i rozwoju rodzinnego biznesu, niespełna rok temu uruchomiono też sklep internetowy.
Imponująca i godna podziwu jest postawa Pana Bronisława i jego rodziny, bo do punktu, w którym są teraz, droga była wyjątkowo długa i pełna zakrętów, ale po kolei.
„Marzenia są początkiem wszystkiego”
Historia Pana Bronisława przypomina te z literatury albo z filmów, kiedy bohater ma jedno małe ziarnko i nie pozwala go zdeptać. Tym ziarenkiem było marzenie o własnym zakładzie masarskim i kiełkowało od najmłodszych lat. A jak to w dobrych filmach bywa, dużo musiało się wydarzyć, żeby bohater mógł cieszyć się tym, co z niego wyrosło.
Pilot, strażak, a może policjant? Nie. Bronisław Wnęk od dziecka marzył o tym, żeby zostać masarzem. Dlatego wybrał szkołę zawodową, w której nauczył się fachu. Pochodził z niezamożnej rodziny, więc nie mógł liczyć na wsparcie, żeby otworzyć własny biznes. Jeździł więc po okolicznych wsiach i świadczył usługi jako objazdowy masarz. Ludzie byli zadowoleni, ale z takiej pracy nie dało się uzbierać na marzenia.
Ponad 20 lat wytrwałości
Bliscy nie mieli możliwości, żeby pomóc. Dużych kredytów nie chciał brać. Zdecydował więc, że wyjedzie do pracy za granicę. Pan Bronisław wybrał Norwegię. Jeździł tam ponad 14 lat. I śmiało można powiedzieć, patrząc na jego działania, że znane przysłowie „grosz do grosza, a będzie kokosza”, ma sens. Tym bardziej że w jego projekt angażowała się najbliższa rodzina. Oszczędzali i odkładali ile się dało.
Żeby powstał wymarzony zakład, trzeba było też zacząć działać formalnie. Dlatego, kiedy Pan Bronisław przyjeżdżał do Polski zajmował się formalnościami. Najpierw zlecił opracowanie planu budowy. Jak się okazało, najtrudniejsze było dopiero przed nim. Powszechnie wiadomo, że biurokracja to prawdziwa zmora wielu przedsiębiorców. Tak było i w tym przypadku. Zdobycie pozwolenia na budowę zajęło aż 6 lat! Jednak nawet tak duża przeszkoda nie zniechęciła Pana Bronisława. Budowa Zakładu Masarskiego BROMAS trwała niewiele dłużej niż „papierologia”. Zajęła 7 lat.
Zdrowe, naturalne, swojskie, pyszne, aromatyczne
O wyrobach BROMAS można, by powiedzieć z pewnością jeszcze więcej i to w samych superlatywach. Nie dziwi to, ponieważ właściciel pilnuje, żeby produkcja odbywała się zgodnie z przyjętymi standardami. W masarni używa się tylko polskiej wieprzowiny od małych hodowców. Na tym nie koniec. Wyroby wędzone są drewnem w tradycyjnych wędzarniach, a nie wiórami, co stosuje wielu producentów, żeby obniżyć koszty. Pan Bronisław doskonale wie jednak, co jest zdrowe. Dlatego do wędzenia używane jest głównie drewno bukowe nadające niepowtarzalny smak i aromat. I zawsze dodawane są tylko naturalne przyprawy, a ulepszaczom BROMAS mówi zdecydowanie NIE. Produkty z masarni Pana Bronisława nie zawierają konserwantów i sztucznych składników.
Na półkach sklepów BROMAS można znaleźć rozmaite tradycyjne, swojskie wyroby. Kiełbasa szynkowa łącka, ręcznie robiony pieczony pasztet, baleron, boczek staroświecki, który przed wędzeniem marynowany jest przez około tydzień w odpowiednio przygotowanej solance, kaszanka w naturalnym jelicie, do której produkcji używane są m.in. prawdziwa gotowana krew (nie proszek!) i polska kasza jęczmienna – tego trzeba spróbować. Wszystko robione jest według opracowanych przez Pana Bronisława receptur i zgodnie z lokalnymi oraz kulinarnymi tradycjami.
Rodzinnie i lokalnie
Kiedyś Pan Bronisław myślał, że sam będzie się wszystkim zajmował. Planował przeznaczyć trzy dni na produkcję i trzy dni na sprzedaż. Okazało się jednak, że potrzeba więcej rąk do pracy. W efekcie pracuje, żona Pana Bronisława, córka, kuzynka i syn Wojtek, który swoje plany zawodowe wiąże z firmą. Angażował się w nią od dziecka. Wybrał technikum żywienia i kiedy tylko mógł też wyjechał do pracy za granicę, żeby wspomóc rodzinny biznes. Teraz zajmuje się logistyką, sprzedażą, marketingiem. To on jest pomysłodawcą firmowego logo inspirowanego zdjęciem taty. I to on założył sklep internetowy. Dba o jak najwyższą jakość, tak jak nauczył go Pan Bronisław. Z dumą mówi o nim i go podziwia. Uważa, że zrealizowanie takiego marzenia i udźwignięcie po drodze tylu problemów, to prawdziwy sukces.
Wojtek ma też swoje plany. Chce rozwijać działalność i stawia przy tym na lokalne produkty. Dlatego w sklepach BROMAS można kupić miody z Sądecczyzny, regionalne marynaty, konfitury, soki i syropy. Wojtek kocha te smaki tak jak kocha swój region. Góralska kuchnia, tradycje, natura, muzyka są bliskie jego sercu i dają mu mnóstwo inspiracji. Dlatego marzy o własnej sieci sklepów z regionalnymi, swojskimi i naturalnymi produktami. Przyświecają mu piękne idee, nie brakuje mu zapału, więc jeśli doda się do tego szczyptę determinacji taty, marzenie musi się spełnić.
Dlaczego marka BROMAS podjęła współpracę z Miodnym Szlakiem?
Miodny Szlak wpisuje się w idee, które bliskie są marce BROMAS, ponieważ służą regionowi i przynoszą liczne korzyści dla Nowosądecczyzny. Miodny Szlak zrzesza lokalnych producentów, którzy oferują to, co naturalne, zdrowe i pochodzę z nowosądeckich terenów. Dlatego Wojtek uważa, że jest to ciekawa inicjatywa, która może pozytywnie wpłynąć na rozwój firmy w kierunku, który wpisuje się w jego pomysły na przyszłość.