Skarbnica Miodnej wiedzy

Wojciech Migacz – fotograf sądeckiego życia przed wojną

Grafika Wyrozniajaca Migacz

Żeby nie uciekło” – Wojciech Migacz z Gostwicy, fotograf amator, który fotografował z miłości do świata i ludzi. Niezwykła postać i niezwykły dorobek

Upamiętnił przeróżne okoliczności. Sportretował wiele osób. Zachował obraz dawnej wsi i krajobrazów. Jego zdjęcia ułożyć można w piękną opowieść o ludziach i życiu w czasie przedwojennym. Opowieść, w której nad wsią unosi się dym, gdzieś przy stole siedzą biesiadnicy, ktoś pracuje w polu, a gdzie indziej rodzina czuwa przy zmarłym. Zdjęcia Wojciecha Migacza przepełnione są niezwykłym ówczesnym klimatem. Wystarczy na chwilę się zatrzymać, zapatrzeć… by przenieść się w czasie do dawnej Gostwicy.

Dziś opowiemy o wyjątkowym fotografie-samouku, którego ogromny dorobek został odkryty przypadkiem. Całe szczęście, że można poznać jego twórczość, ponieważ jest ogromnym wkładem w dokumentację kultury sądeckiej.

Jak kościelny z Podegrodzia pokazał ludziom Migacza

Jest rok 1976. Państwowe Muzeum Etnograficzne w Warszawie organizuje konkurs „Zwyczaje rodzinne w kulturze ludowej miłość i małżeństwo”. Tam 20 fotografii prezentuje Kazimierz Głuc, kościelny z Podegrodzia. Zgłoszone przez niego praca to zdjęcia Wojciecha Migacza, mieszkańca Gostwicy.

Fotografie wzbudziły ogromną ciekawość. Pracownicy muzeum udali się z wizytą do spadkobierczyni spuścizny po Migaczu. Zarówno szklane negatywy, jak i wyposażenie warsztatu fotograficznego odziedziczyła jego siostrzenica Zofia Bodziony.

Skarb zalegający w stodole

Te, można by śmiało rzec, bezcenne przedmioty zalegały w budynku gospodarczym za domem. Właścicielka szklanych negatywów i innych pamiątek po Wojciechu Migaczu zorientowała się, kiedy wzbudziły zainteresowanie, że są one wyjątkowo cenne. Dlatego trzeba było po pierwsze przekonać ją, aby je sprzedała, a po drugie zebrać środki na ich zakup. A pani Zofia dorobek wuja wyceniała coraz wyżej. Wiele lat trwało odkupienie zdjęć. Udało się! Do warszawskiego muzeum trafiła część etnograficzna dorobku Migacza. Zostawił on po sobie znacznie więcej niż zdjęcia. Część negatywów, czasopisma fotograficzne, a nawet aparat, który sam wykonał, można oglądać w Muzeum w Nowym Sączy.

Początek fotograficznej przygody

Urodził się 7 września 1874 roku w Gostwicy jako syn Józefa i Marii. Dorastał na wsi i tam ukończył szkołę ludową powszechną. W 1890 roku został uczniem szkoły przemysłu drzewnego w Zakopanem. I od 1985 roku mógł wykonywać zawód tokarza i snycerza.

Szkoła pod Tatrami nie tylko nauczyła go fachu. Tam pierwszy raz zetknął się z fotografią. Prawdopodobnie wtedy też poznał tajniki robienia zdjęć pod okiem kierownika oddziału snycerstwa. To właśnie Antoniemu Święchowi, który miał własnoręcznie wykonany aparat, pomagał w prowadzeniu szkolnej pracowni fotograficznej. Wówczas też w Zakopanem powstawały pierwsze zakłady fotograficzne i zaczęły pojawiać się pisma ze zdjęciami Tatr.

Blisko ludzi, blisko codzienności, blisko natury

Na swoich pierwszych zdjęciach Wojciech Migacz uwiecznił uczniów szkoły. Były też inne portrety i m.in. zdjęcia z obchodów setnej rocznicy bitwy pod Racławicami. W 1902 roku wrócił do rodzinnej Gostwicy. Tam zajmował się rodzinnym gospodarstwem i pracą w wyuczonym zawodzie.

Migacza znali wszyscy. Wysoki, szczupły, z eleganckim wąsem, jak mawiały kobiety „urodliwy mężczyzna”. Do tego uprzejmy w obyciu, który zawsze z każdym porozmawiał. Lubił żartować. Mieszkańcy widywali go często na wzgórzu pod kapliczką, gdzie rozciąga się piękna panorama na Gostwicę. Migacz potrafił przesiadywać pod kapliczką godzinami robiąc zdjęcia. Widok ze wzgórza był tym bardziej malowniczy, że wydawało się, jakby wieś płonęła. Efekt ten dawał dym unoszący się spod strzech. Odwracając się w drugą stronę malował się Stary Sącz.

Nie tylko lokalne krajobrazy urzekały Migacza. Czas, który zatrzymywał w kadrach to przede wszystkim życie ludzi na wsi przed wojną. Robienie wówczas zdjęć nie zawsze było łatwe, ponieważ ludzie jeszcze nie znali tej sztuki. Dlatego wiele osób uciekało nazywając fotgrafa czarownikiem. Dlaczego? Sądziły, że w ten sposób wyciągnie z nich duszę. Na szczęście jak zaczął pokazywać fizycznie fotografie zaczęto nabierać przekonania do jego pasji.

Wykonywanie zdjęć stało się wyjątkowym wydarzeniem, a sama fotografia miała ważny pamiątkowy charakter. Dlatego fotograf prosił mieszkańców, aby na ten czas ubrali się odświętnie. Wiele zrobionych przez Migacza zdjęć zajmowało w domach honorowe miejsca na ścianach, najczęściej pod obrazami świętych. Wiele osób do dziś ma w albumach zdjęcia jego autorstwa.

Wojciech Migacz zmarł w 1944 roku. Jego grób znajduje się w Podegrodziu. W 2019 roku z inicjatywy Stowarzyszenia Lachów Podegrodzkich został gruntownie przebudowany.

Interesują Cię tradycje i kultura Sądecczyzny? Zachęcamy do zapoznania się z tekstem o lokalnej poetce Franciszce Morańskiej – „Franciszka Morańska – ciepła i wrażliwa poetka z Sądecczyzny”.

Zdjęcia zamieszczone w artykule i grafikach pochodzą ze stron sadeczanin.info. https://www.sadeczanin.info/ i podegrodzkie.info https://podegrodzkie.info/.